niedziela, 17 lutego 2013

Back to the future - forma, dieta i nastawienie.

Witam wszystkich po długiej przerwie.
Przerwie w pisaniu a nie w treningu na szczęście. Chociaż nie do końca, ale o tym później.

Należy Wam się wyjaśnienie, co się ze mną działo.

W skrócie wyglądało to tak:
Po zrobieniu pierwszej fazy P90X zachorowałem. Próbowałem się leczyć tzw. domowymi sposobami i mimo wszystko trenować.
Wyszło z tego tylko i wyłącznie to, że chorowałem równe 3 tygodnie zanim zdecydowałem się iść do lekarza. Antybiotyk i prawdziwe leczenie zajęły mi ponad tydzień.

Żeby być dobrze przygotowanym do drugiej fazy P90X zdecydowałem się zacząć pierwszą fazę od początku. Ale po tygodniu tak mnie ścięło, że musiałem znowu przerwać trening.


Zdecydowałem się zatem wyzdrowieć do końca i zacząć pierwszą fazę od drugiego tygodnia (bo pierwszy tydzień teoretycznie zaliczyłem podczas choroby).

Brzmi zawile i chyba lepiej zobrazuje obecny stan sytuacji ten oto schemat (dodam, że na fazę P90X składają się 3 tygodnie regularnego treningu i 1 tydzień tzw. Recovery Week):

1) Ukończyłem pierwszą fazę P90X (3 tygodnie plus Recovery Week).
2) Zachorowałem i nie trenowałem przez tydzień.
3) Dopadła mnie na domiar złego grypa żołądkowa i nie trenowałem drugi tydzień z rzędu.
4) Zrobiłem ponownie pierwszy tydzień pierwszej fazy P90X.

5) Znowu mi się pogorszyło, ale zacząłem się leczyć antybiotykami.
6) Wyzdrowiałem i zrobiłem 2 i 3 tydzień pierwszej fazy P90X.

Teraz jestem na etapie Recovery Week po 1 fazie P90X.
Jutro zaczynam rzeczony RW.



Podzielę się z Wami moimi przemyśleniami na temat mojej formy, diety i generalnego nastawienia.


FORMA
Z formą (zwłaszcza podczas choroby) bywa różnie.
Jest generalny progres - z każdym treningiem robię więcej powtórzeń danego ćwiczenia niż przed tygodniem. No, dobra. Absolutnym minimum jest zrobienie takiej samej ilości powtórzeń co przed tygodniem.

Oczywiście staram się robić jak najwięcej. Ale niektóre ćwiczenia są cięższe od innych.
Np. jeśli chodzi o pompki, to po tygodniu jestem w stanie zrobić ok. 5 powtórzeń więcej.
Ale jeśli chodzi o podciągnięcia na drążku, to progres zwiększa się o 1, góra 2 powtórzenia.

Stosunek ilości ćwiczeń, których ilość powtórzeń się zwiększyła do ilości ćwiczeń, które pozostały na tym samym poziomie powtórzeń wygląda mi na 75% do 25%, czyli całkiem nieźle.


Kilka razy dopadł mnie syndrom tzw. "gorszego dnia".
Po prostu w ogóle nie chciało mi się ćwiczyć a jak się już zabrałem za trening, to ledwo wyrabiałem normę lub ledwo nadążałem za trenerem.

Analogicznie kilka razy miałem super dzień, podczas którego kopytkowałem niczym rącza gazela
i np. nie potrzebowałem w ogóle "water break'ów". Przewijałem film do przodu i nie robiłem praktycznie żadnego odpoczynku pomiędzy ćwiczeniami.


I jeszcze jedna śmieszna rzecz mi się przytrafiła. Podczas treningu Legs & Back złapała mnie kolka. Niby nic wielkiego. Zdarza się. Ale tydzień później podczas Legs & Back znowu złapała mnie kolka!
Śmieszne, że nie łapała mnie podczas intensywnych treningów wytrzymałościowych typu Plyometrics, czy Kenpo X, tylko właśnie podczas niby statycznego Legs & Back.


DIETA
Podczas tych ponad 2 miesięcy starałem się mieć stałą dietę w postaci jajek na śniadanie, owoców na 2 śniadanie, kurczaka z ryżem na obiad, owoców na podwieczorek i twarogu na kolację.
Pozwoliło mi to schudnąć 7 kilo i nabrać kondycji.

Teraz jednak podczas 2 fazy (którą zacznę za tydzień) zacznę używać suplementacji, gdyż zależy mi na rozroście tkanki mięśniowej.
W skład suplementacji wejdzie:


- tzw. gainer (odżywka węglowodanowo-białkowa plus witaminy i minerały)
- kreatyna (anabolik)
- BCAA - aminokwasy rozgałęzione (antykatabolik)
- odżywka białkowa na noc

Dodatkowo w dni treningowe - aerobowe - napój izotoniczny z L-Karnityną oraz Beta - Alaniną dla lepszego spalania tkanki tłuszczowej.

Być może niektórym się to nie spodoba stosowanie suplementacji.
Że mój trening nie będzie do końca "czysty".

Otóż zaskoczę Was jak powiem, że sam Tony Horton (twórca P90X) zaleca stosowanie suplementacji?
A konkretnie batoników proteinowych P90X, szejków witaminowo-minerałowych Shakeology i Recovery Drinków P90X. Marketing, marketing, marketing. Ale nie tylko. Suplementacja naprawdę pomaga w osiąganiu lepszych efektów.

Tak więc suplementacja nie jest szprycowaniem się sterydami (wbrew obiegowej opinii ludzi, którzy nigdy nie zetknęli się ze środowiskiem kulturystyki i fitnessu), tylko dostarczaniem organizmowi wszystkich niezbędnych składników odżywczych konkretnie pod kątem rozwoju tkanki mięśniowej lub też skuteczniejszego chudnięcia (albo obydwu na raz).

Wszystkie te składniki znajdują się w "normalnym" jedzeniu. Gdybym jednak chciał dostarczyć je w ilości odpowiedniej pod trening wytrzymałościowy, jakim jest P90X musiałbym po pierwsze zasięgnąć rady profesjonalnego dietetyka, po drugie nakupić mnóstwo różnego żarcia i spędzać więcej czasu w kuchni niż na treningu oraz po trzecie wydać pokaźną sumkę pieniędzy na powyższe.

Mówię więc 3x NIE ;)

W tej kwestii jestem leniem i wolę kupić kapsułki do łykania lub proszek, którego wymieszanie
z wodą lub mlekiem trwa kilka sekund.



NASTAWIENIE
Generalnie jestem silnie zmotywowany, aby przebrnąć przez 2 fazę P90X i zobaczyć efekty
w połączeniu z suplementacją.


Jeśli chodzi o mój mindset, to nie mam już tej neofickiej euforii, którą miałem na początku przygody z Tonym i spółką. Trening po prostu stał się codziennym elementem mojego życia.
Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że mi się trochę znudził. Ale mam świadomość, że to głównie dlatego, że pierwszą fazę (która powinna potrwać miesiąc) klepię już ponad 2 miesiące.
Na szczęście od przyszłego tygodnia szykuje się całkowita zmiana programu treningowego
- FAZA DRUGA!


Aha.
Chcę trening dostosować do moich potrzeb. Np. brakuje mi ćwiczeń na przedramiona, których jak na razie w ogóle nie było. Dlatego nawet jak nadal ich nie będzie w fazie drugiej,
to ja i tak je dodam do treningu.


Być może niektóre dni treningowe zastąpię innymi. Nadal nie trawię Yogi i może wrócę do mojej sekcji Brazilian Jiu Jitsu na przynajmniej 1 trening w tygodniu (zamiast rzeczonej Yogi)
a w niedzielę zamiast X-Stretch (którego nigdy nie robiłem dotychczas, bo mamy do wyboru
X-Stretch lub odpoczynek i zawsze wybierałem odpoczynek :P) pójdę na basen?


Zobaczymy za tydzień.


A teraz kawał dobrej muzy. Progresywny rock z lat '70. Goście z Holandii. Jak wejdzie wokal,
to spadniecie z krzeseł!




4 komentarze:

  1. Bardzo dobrze, że mimo choroby nie ustępujesz i nie poddałeś się. Trzymam kciuki za Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zastanawia Cię że się rozchorowałeś po pierwszej fazie?

    Nie przemawia do mnie ten trening, nie mówię że nie działa bo trudno żeby nie było lepiej jeśli z niczego przechodzisz do jakiegoś ruchu ale myślę że można to lepiej zorganizować.
    Dziwię się też trochę że nie wróciłeś po prostu na bjj, jeśli możesz poświęcić tyle czasu na treningi to 3 razy bjj w tygodniu by Cię nie zabiło ;)

    Pozdrawiam i trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Jerzyku.
      Rozchorowałem się, bo była zwiększona zachorowalność na grypę w tym czasie w moim województwie. A trwało to tak długo bo zamiast się leczyć, to myślałem, że czosnek i cebula załatwią wszystko.

      Jeśli chodzi o BJJ, to Ciebie już nie dogonię ;)
      A tak na serio to zamierzam wrócić (mam nadzieję już na stałe) po skończeniu P90X.

      Chcę to skończyć, żeby mieć rozeznanie w tym, jakie zmiany to poczyni w mym organizmie. A nie dam rady dzisiaj do tego dodać jeszcze BJJ. Tak więc po P90X wracam na matę (jeszcze 2 miesiące).

      Przynajmniej nie będę się wstydził swojej wagi i formy.
      Jak się spotkałem z Radkiem i ekipą z Allance Wawa jakieś pół roku temu, to mnie Profesor tak zjechał za mój patologiczny stan, że nie wiedziałem, gdzie się schować :P

      Najlepsze/najgorsze jest to, że miał absolutną rację.

      Usuń
    2. Dogonisz, dogonisz :) Może i przegonisz, z 2 dzieciaków 1 do 2 maksymalnie treningów na macie w tygodniu nie bardzo można u mnie mówić o jakiś postępach...

      Usuń