niedziela, 3 marca 2013

Jestem małą dziewczynką czyli "muscle confusion" w praktyce.

Witam wszystkich.

Dziś będzie krótko.

Wraz z postępami w ćwiczeniu nabieramy pewności siebie. Chcemy i możemy więcej.
To dodatkowy element motywacji do dalszej ciężkiej pracy.

Ale wzrost formy jest procesem.
I to procesem, który nie utrzymuje się na tym samym poziomie przez cały czas.

O co mi chodzi?
Chodzi mi o to, że nasze mięśnie przyzwyczajają się do konkretnych ćwiczeń.
I powtarzając stale te same ćwiczenia zauważamy, że proces wzrostu formy sam się spowalnia.


Mówiąc prościej.
Gdy po raz pierwszy robiłem trening Chest & Back to ilość standardowych pompek, które byłem w stanie wykonać za jednym zamachem była na poziomie 42.
Tydzień później zrobiłem już 50 powtórzeń, czyli zanotowałem wzrost o 8 powtórzeń.

Ale w kolejnym tygodniu wykonałem "tylko" 52 powtórzenia, co daje marny wzrost na poziomie 2 powtórzeń.

Czyli po prostu tempo wzrostu formy spada i trzeba to zaakceptować.

Ma to bezpośrednie przełożenie na przyrost tkanki mięśniowej.
Zauważamy naprawdę duże postępy przez pierwszy miesiąc ćwiczeń a potem mięśnie rosną wolniej.

To również trzeba zaakceptować.

Ale zaakceptowanie tych faktów nie oznacza, że siadamy na tyłku i płaczemy.
Są na to sposoby.



Z pomocą przychodzi nam teoria tak zwanego "muscle confusion" (ang. dezorientacja mięśni). Polega to na tym, że po pewnym czasie zmieniamy swój repertuar ćwiczeń, dzięki czemu mięśnie dostają nową porcję bodźców i znowu notujemy duży wzrost formy oraz przyrost tkanki mięśniowej.

Jest to od dawna stosowana technika m.in. w kulturystyce.

Osiągamy ją głównie przez:
- zwiększenie obciążeń
- zamianę ćwiczeń na inne
- zmianę kątów wykonywania ćwiczeń
- zmianę tempa wykonywania ćwiczeń
- wszystkich powyższych na raz


Jak to się ma do naszego P90X?
Ano tak, że twórca programu pomyślał i zaimplementował tutaj tę technikę.

Ćwiczenia w drugiej fazie są naprawdę bardzo ciężkie.

Z jednej strony to dobrze, bo trening się nam nie nudzi.
Ale z drugiej strony może wpłynąć na pewność siebie, gdy okazuje się, że nie jesteśmy już takimi kozakami, jak nam się wydawało.

Mnie to tylko rozśmieszyło, bo po pierwszym treningu drugiej fazy poczułem się jak 8 letnia dziewczynka, która nigdy w życiu nie ćwiczyła :)

Dosłownie nie mogłem zdjąć z siebie mokrej koszulki po treningu. Nie byłem w stanie rękami ruszyć. I nie jest to taki tekst dla ubarwienia mojej opowieści. Na serio nie mogłem unieść rąk po treningu.

Mam nadzieję, że będzie lepiej już jutro.


Beastie Boys - Intergalactic



2 komentarze:

  1. hej ;)
    Co u Ciebie, jak progres? Mocno jest? Ja miałem wystrzelić z P90X ale zwyczajnie nie dam rady czasowo, bo musiałbym prócz zajęć, które prowadzę w środy, piątki i soboty dołożyć jeszcze codzienny trening p90.
    Póki co do IC włączyłem siłownie x2 w tygodniu i HIIT. Poszło, znów poszło do przodu ;)
    Pozdrawiam i trzymaj się mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heja.
      Jest duży progres.
      Za tydzień minie mi 2 faza P90X i będzie kolejna fotka, to się sami przekonacie :)

      Największe zmiany zaszły jednak w moim myśleniu.
      Naprawdę źle się czuję, gdy nie potrenuję danego dnia (a zdarza mi się, bo mam dość napięty grafik zajęć).

      Wtedy przesuwam sobie treningi o jeden dzień w przód. I jak nie poćwiczę powiedzmy we wtorek, to wtorkowy trening robię w środę, środowy w czwartek itd. do niedzieli.

      Również pozdrawiam :)

      Usuń